m. krajewski / erynie
piękny maj. ostatni polski maj we lwowie.
ostatnie takie śledztwo komisarza popielskiego.
kolejna opowieść znad krawędzi: mikroświat lwowa gdzieś na peryferiach chwiejącego się świata.
zmęczony latami służby popielski postanawia zrezygnować. chce poświęcić się córce i wnukowi, dla których dotąd nie miał czasu. składa dymisję.
ale we lwowie zaczyna się coś dziać. coś odrażającego nawet dla kogoś takiego jak popielski. w gęstniejącej atmosferze nadciągającej wojny lwów obserwuje jak rodzi się potwór. herod. morderca dzieci.
popielski raz jeszcze rusza w brudne i śmierdzące uliczki, przepytuje informatorów, wchodzi w wątpliwe układy z bandziorami, pije z batiarami, daje się uwodzić kresowej nocy. żeby tylko go złapać, żeby tylko go zabić. potwora. heroda.
za popielskim krok w krok ruszają erynie. dogonią go. dopadną. nic nie skończy się happy endem. ani śledztwo, ani tamto lato. erynie ryczą, skaczą do gardła, gryzą do krwi.
czy do wykończą?
popielski nie rozwiąże całego śledztwa. to co zostanie nie pozwoli mu być już tym samym człowiekiem. przeżyje wojnę z eryniami uwieszonymi u szyi. zaczeka. odsiedzi swoje i pozwoli swojej zemście dojrzeć. pozwoli eryniom pożywić się swoimi wyrzutami sumienia, swoją klęską. a potem w końcu pozwoli im odlecieć. zostanie sam. bez najbliższych, bez świata, który dobrze znał, daleko od ukochanego lwowa. pozostanie sam. umrze niespełniony, rozgoryczony. nie będzie znał całej prawdy.
wiemy co stanie się z królem batiarów, jak zginie.
wiemy jak umrze rita. kiedy.
dowiemy się w końcu co naprawdę stało się jesienią 1939 r. z porwanym wnukiem popielskiego.
ale nie dowiemy się jednak kim stał się sławny komisarz w ostatnich latach swojego życia....