niedziela, 1 września 2013

świat, którego już nie ma


pierre michon / żywoty maluczkich


książka trucizna. książka zbudowana z szorstkich, uwierających kamieni. 8 różnych historii, quasi-biografia, na którą te historie się składają, napisana przez starzejącego się człowieka, który przez całe życie usiłował być pisarzem. został nim w końcu, ale nie takim jakim chciał.
a został kronikarzem zwykłości, powszechności - takie są te historie: o zwykłych ludziach, jego rodzicach, dziadkach, przyjaciołach, kochankach, jego piciu i ćpaniu.
 
ludzie, których już nie ma. i to co po nich zostanie "relikwia za dwa grosze w odległym sklepiku handlarza starzyzną. Będzie nieurodzaj gryki; naiwny i opuszczony święty, igły, które z bijącym sercem wbijały weń dziewczęta zmarłe sto pięćdziesiąt lat temu; moi bliscy tu i tam w lesie gnijący; wioski oraz ich nazwy; i jeszcze wiatr."
to będzie - pisze do Czytelnika Pierre Michon.
to będzie.
wszyscy, którzy zamieszkali we mnie. wszyscy przodkowie, których geny noszę. jestem taki jak oni - pisze do Czytelnika Pierre Michon.
jego książka jest więc trucizną. kamieniami, z których łatwo wykrzesać iskrę. jest komórką rakową pełzającej choroby zrozumienia. nikt z nas nie jest nikim szczególnym. nasze życia są zwykłe i piękne w swej niezwykłości. ale boleśnie - mało kogo obchodzące.
 
doroślejemy razem z Autorem. i też jak on nie rozumiemy czego tak naprawdę szuka.
 
pijemy z nim, ze starym księdzem alkoholikiem i jeszcze jednym czubkiem z pobliskiego zakładu psychiatrycznego. pijemy patrząc w twarze ludzi, których nigdy nie znaliśmy. mają jednak dziwnie znajome rysy, kogoś kogo znaliśmy, albo znamy, albo kiedyś poznamy.
 
książka trucizna. ale żadnych ostrzeżeń. kupiona za cenę kanapki, leżąca wśród innych książek, których nikt nie kupił.
 
przed takimi zdaniami powinno się ostrzegać, zdaniami takimi jak to z przypowieści o umierającym analfabecie (ojciec Foulcaut): "Kto wie, może oni znają datę swojej śmierci, ci którzy potrafią pisać słowo "śmierć"?
 
I to, na samym już końcu, już tylko do mnie, zdanie jak ostateczne ostrzeżenie: "nie przeniknął tajemnicy autorów, piękna sukni w jaką pisma oblekali, zbyt szczelnie była zapięta, aby (...) nie tylko mógł ją podkasać, ale zdołał się chociaż dowiedzieć czy było tam pod spodem jakie ciało, czy tylko pustka..."